Madame Web

Zeskanuj kod QR aby wygodnie przejść do wersji na telefon
start

Kino komiksowe nie dla kobiet? Nic bardziej mylnego!

…jest kobietą!

Stało się! Mamy wreszcie SWOJĄ bohaterkę w uniwersum Marvela! I nie, dlatego że Cassandra Web to pierwsza kobieta pokonująca zło w barwach tego producenta, bo takich było już kilka. Ale, dlatego że to pierwsza tak prawdziwie kobieca postać w tym świecie. Nie zmysłowa i zabójczo (dosłownie) ponętna wojowniczka czy jedna z wyszkolonych, twardych jak głaz, maszyn do zabijania, a kobieta taka, jak każda z nas. I - o szoku największy - na ekranie towarzyszą jej inne kobiety. Mało tego! To wokół nich i ich skomplikowanej relacji toczy się cała fabuła, a ich przetrwanie jest kluczem do, cóż, wszystkiego. I nigdzie nie pojawia się nagle magiczny kamień, pstryk czy multiwersum, które cudownie je uratuje. O nie! Uratuje je - jak w życiu - wzajemne wsparcie. Choć oczywiście będzie się działo. W końcu to film Marvela!

Siła woli, siła serca

Co wyróżnia herosa? Nie czarujmy się - jego fizyczna siła i perfekcyjnie wyrzeźbione mięśnie. Nie wierzycie? Rozejrzyjcie się zatem po uniwersum Marvela. Gdzie okiem nie sięgnąć, tam mięśnie, sześciopaki, czworogłowe rozrywające nogawki spodni i cała masa fizyczności. Krótko mówiąc coś, z czym większość z nas, kobiet trudno się w pełni utożsamić. Jasne, nie jesteśmy już tymi omdlewającymi damami w opresji, ale do klaty Thora czy Hulka nam baaaardzo daleko. Nasze supermoce, tak jak i siła Cassandry, biorą się z tego, co w głowie i w sercu. Z psychicznej siły, inteligencji i zdolności przewidywania. Może nie aż tak daleko posuniętej, jak w jej przypadku, ale jednak. Cassandra jest każdą z nas… tylko bardziej i dlatego tak łatwo przychodzi nam wejście w jej skórę. I by być bohaterką nie musi być pakerką z osiedlowej siłki, która wyciąga na bica 50kg.

Na pohybel stereotypom!

Ile razy słyszałyśmy, że jako kobiety w naturalny sposób jesteśmy bardziej opiekuńcze, emocjonalne, wrażliwe? I ile razy słyszałyśmy to w formie zarzutu czy próby podważenia naszych zawodowych kompetencji? No właśnie. Ile razy widziałyśmy na ekranie, jak te właśnie cechy sprawiały, że pokazywano nas jako te "słabsze"? Jak z wrażliwość i opiekuńczość stawały się wadą? "Madame Web" mówi temu STOP! Jej wrażliwość i wyczulenie na innych, opiekuńczość i branie na siebie odpowiedzialności za Julię, Anyę i Mattie nie są wadą. Wręcz przeciwnie! Jej moc bierze się z tej emocjonalnej części człowieczeństwa. Z ofiarności i wsparcia. I - co dla nas najważniejsze - nie wstydzi się tego i nie próbuje temu umniejszać. Innymi słowy - to, że mężczyźni czegoś nie potrafią zrozumieć, nie oznacza, że jest to gorsze.

W sieci relacji

Bodaj największą siłą Cassie jest jednak to, że przy całym anturażu swoich psychicznych supermocy, nadal pozostaje ludzka. Niepewna. Zraniona. Z nieprzepracowanymi problemami w relacjach z innymi. Obarczona poczuciem winy z powodu okoliczności swoich narodzin i śmierci matki. Niedoskonała. Pełna obaw, co do słuszności swoich wyborów i przygnieciona brzmieniem, które na nią ściągnęły. Krótko mówiąc - nie mogłaby być dalej od aroganckich milionerów-playboyów, nordyckich bogów czy superżołnierzy gotowych poświęcić wszystko w imię sztandaru. Wiecie za to, komu jest bliska? Mi. I nam wszystkim, które każdego dnia musimy odnaleźć się w swoich własnych sieciach relacji.

Kino komiksowe nie dla kobiet?

Nic bardziej mylnego! "Madame Web" udowadnia, że kino superbohaterskie to rozrywka dla każdej płci!